zastój ?! nie tak do końca
Zastój. Oczywiście. Jak pewnie wiecie zmieniłam lokum. Już na swoje, większe w której będzie spora pracownia. Jadnak z braku czasu (oboje z mężem pracujemy ostatnio po 10h i więcej) jakiekolwiek prace się ślimaczą i moja pracownia nadal leży spakowana w kartonach. Było by tak przez cały czas gdyby kochani klienci nie zmobilizowali mnie chociaż do minimalnego działania. Dzięki temu powstały trzy komplety poszewek będące wariacją wcześniejszych wzorów. Szyte prawie na kolanie, trochę w kuchni, trochę w przyszłej pracowni. Biegałam i przekopywałam swoje kartony ;)
Oczywiście nie zrobiłam zdjęć (jak to ja, jakoś nie było czasu), mam tylko takie z komórki więc wybaczcie jakość.
Pierwszy był komplet marinistyczny. Materiał w czerwono-białe pasy z aplikacją w kolorze ciemnego granatu (na zdjęciu tego niestety nie widać).
Trzeci natomiast to poszewki XXL 65x65 z transferem i wypustkami w dwóch kolorach.
Ehhh piękny mamy dzięń.
Od dłuższego czasu pierwszy raz czuję, że mam wolny weekend. Siedzę / lub leżę sobie przed domem. A to w słonku a to w cieniu piszę i czuję że ta decyzja była jedną z lepszych. Bosko jest mieć własny kwadrat (nawet jeśli jest niepomalowany) i własny trawnik ;). Ptaszki śpiewają prawie bez przerwy, nie daleko mamy las tak więc mam całą orkiestrę praktycznie pod oknami.
Ehhh szkoda że jutro trzeba iść do pracy...
Oczywiście nie zrobiłam zdjęć (jak to ja, jakoś nie było czasu), mam tylko takie z komórki więc wybaczcie jakość.
Pierwszy był komplet marinistyczny. Materiał w czerwono-białe pasy z aplikacją w kolorze ciemnego granatu (na zdjęciu tego niestety nie widać).
Drugi zestaw to poszewki ślubne. Piękny szary elegancki kolor z białym haftem (napis to pomysł klientki)
Trzeci natomiast to poszewki XXL 65x65 z transferem i wypustkami w dwóch kolorach.
Ehhh piękny mamy dzięń.
Od dłuższego czasu pierwszy raz czuję, że mam wolny weekend. Siedzę / lub leżę sobie przed domem. A to w słonku a to w cieniu piszę i czuję że ta decyzja była jedną z lepszych. Bosko jest mieć własny kwadrat (nawet jeśli jest niepomalowany) i własny trawnik ;). Ptaszki śpiewają prawie bez przerwy, nie daleko mamy las tak więc mam całą orkiestrę praktycznie pod oknami.
Ehhh szkoda że jutro trzeba iść do pracy...
Ruda pozdrawia z trawnika !
"Zazdraszczam " tej trawki no i cudnych poduszek rzecz jasna...
OdpowiedzUsuńFajne poduchy:)))
OdpowiedzUsuńMiłego odpoczynku!
Śliczne podusie. Oj, fajnie mieć ogródek. Już się nie mogę doczekać mojego. Jeszcze kilka miesięcy i też będę leżeń na mojej trawce :)
OdpowiedzUsuńŚwietne są te poduchy :-)
OdpowiedzUsuńśliczne poduchy, a najbardziej podobają mi sie te z rowerami:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko:)
Bardzo fajne poduchy, fajny pomysł z kolorowymi wypustkami :D
OdpowiedzUsuńSuper podusie, wszystkie śliczne :)
OdpowiedzUsuńFajne podusie, szczególnie te z wyznaniem miłości :)
OdpowiedzUsuńPoduchy są śliczne. Haft robiłaś hafciarką czy ręcznie? A własny kwadrat jaki by nie był i kawałek trwanika - taaaaak, to jest to:) i uzależnia:)
OdpowiedzUsuńOczywiście korzystałam z hafciarki ale musiałam to pod-zlecić bo nie mam swojej :(
UsuńPiękne te poszewki, szczególnie te z wyznaniem. Idealne na prezent...szkoda, że je przegapiłam na rocznicę :(
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCudne poszewki ślubne. Własny dom to zupełnie inna rzeczywistość niż małe mieszkanko z gderającymi sąsiadami. Sama niedawno zmieniłam lokum na domek i choć remont trwa, jestem szczęśliwa. Powodzenia. Zapraszam na mojego bloga, który jest jeszcze w powijakach: http://lawendowadolinaszycia.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń